Szczęki 2010

Szczęki 2010

Inspirowany autentycznymi wydarzeniami, jakie miały miejsce w 1916 roku w New Jersey, film „Szczęki” znamy chyba wszyscy. Niewątpliwie przyczynił się on do wykreowania wizerunku rekina jako bez względne go zabójcy, zawsze gotowego do rozszarpania swojej ofiary.
Rekin biały
Foto: Justyna Adamczyk
Choć w tracie przywołanych tutaj wydarzeń zginęły zaledwie 4 osoby, to jednak dzięki ekranizacji, zapadły one w naszą świadomość znacznie bardziej niż tragiczna historia marynarzy z USS Indianopolis. W ściśle tajnej misji przewozili oni ładunki nuklearne, do zrzuconych później na Hiroszimę i Nagasaki bomb atomowych. W wyniku storpedowania przez japoński okręt podwodny I -58 zginęło kilkuset marynarzy, wielu z nich w trakcie kilkudniowego zmasowanego ataku rekinów na pływających w morzu ludzi. Pośród ponad 400 poznanych dotychczas gatunków rekinów, tylko kilka jest dla człowieka naprawdę niebezpiecznych. Choć corocznie na świecie w wyniku ich ataku ginie zaledwie kilkanaście osób, zawsze są to wypadki bardzo spektakularne, odbijające się szerokim medialnym echem. Fakt, że w tym samym czasie kilkadziesiąt osób ginie po spotkaniu z hipopotamem, a kilkadziesiąt tysięcy w wyniku ukąszenia przez jadowite węże, nie ma tu większego znaczenia. Na fatalną opinię o całym gatunku „zapracowały” głównie żarłacze: tygrysi oraz tępogłowy, jak również, choć w znacznie mniejszym stopniu niż mu się to przypisuje, żarłacz biały, zwany ludojadem. To właśnie one, w większości udokumentowanych wypadków, odpowiedzialne są za ataki na ludzi. Pomimo realnego zagrożenia jakie stwarzają, wielu nurków świadomie dąży do spotkania „oko w oko” z rekinem. Zdaniem wielu jest to bowiem najbardziej ekscytujące nurkowe przeżycie. W ciepłych wodach często za atrakcyjne uważa się te nurkowania, na których spotkać można rekiny. Zwłaszcza rozpoczynając podwodną przygodę, traktujemy każde spotkanie z rekinami, nawet z takimi o całkiem nikczemnej posturze, jako niezapomniane przeżycie.

 

Rekin tygrysi
Foto: Robert Grażdan Knaź
Pierwsze rekinki, jakie dane mi było spotkać kilka lat temu w Egipcie, które zrobiły wówczas na mnie tak wielkie wrażenie, dziś zapewne mogłyby przepłynąć obok prawie niezauważone. Najwięcej rekinów udało mi się spotkać nurkując na Palau. Każde praktycznie nurkowanie tam to gwarancja spotkania kilku, czasem kilkunastu sztuk. Do wiszących prawie bez ruchu, na hakach rafowych, nurków napływają one bardzo blisko, na odległość zaledwie 2 – 3 metrów. Sytuacja taka nie stanowi tam jednak większe go zagrożenia. Miejscowe rekiny zdążyły się już do nurkujących tutaj ludzi przyzwyczaić i nie traktują ich jako źródła potencjalnego zagrożenia czy pożywienia. Zupełnie inaczej wygląda nurkowanie w miejscach dzikich, nie do końca jeszcze odkrytych przez masową turystykę. Niesie ono za sobą zarówno możliwość eksploracji nowych miejsc nurkowych, jak również niebezpieczeństwo spotkania z nienawykłymi do widoku człowieka, ciekawskimi drapieżnikami, które często poprzez ugryzienie właśnie sprawdzają, z czym tak naprawdę mają do czynienia. Kiedy nurkowałem na północy Andamanów, miejscu pozbawionym jakiejkolwiek w zasadzie infrastruktury turystycznej, że o nurkowej nie wspomnę, słuchałem opowieści zamieszkujących te tereny ludzi z plemienia Karen. Opowiadali oni o polowaniach na ryby i ucieczkach przed rekinami, które zwabione zapachem krwi, zjawiały się po łatwy łup, bezwzględnie przypominając o tym, że to terytorium należy właśnie do nich. Opowiadali też o okrutnej, stosowanej niestety nie tylko na Andamanach praktyce „finningu”, czyli obcinaniu rekinom płetw i wrzucaniu ich do morza, skazując je na powolną i okrutną śmierć. W ten sposób zabija się ok. 200 mln rekinów rocznie. Dlatego już około 100 gatunków rekinów zagrożonych jest wymarciem i z roku na rok liczba ta rośnie dramatycznie.

 

White tip
Foto: Bogusław Wątor
Handel płetwami i zarobki na innych produktach z rekina porównywalne są obecnie do obrotów czerpanych z handlu narkotykami. Trudno doprawdy zrozumieć fenomen relacji pomiędzy człowiekiem i rekinem, które są skrajnie różne, od irracjonalnej zupełnie nienawiści do nich, aż do równie irracjonalnego podziwu i uwielbienia. Jeżeli obawiać się będziemy rekinów, zawsze wypatrywać będziemy z ich strony potencjalne go zagrożenia. Jeśli jednak dane nam będzie przeżyć, choć raz, spotkanie z rekinem, w trakcie którego nastąpi obustronne zainteresowanie człowieka i rekina, nasz stosunek do nich być może będzie zupełnie inny.

 

Ryzyko zranienia czy śmierci podczas spotkania z rekinami istnieje zawsze i trzeba o tym bezustannie pamiętać. Nie wpadajmy jednak w panikę, ktoś policzył bowiem, ze stawiając ilość ludzi uprawiających sporty wodne, że ryzyko odniesienia urazu w spotkaniu z rekinem wynosi 1:200 milionów, a ryzyko utraty życia na wskutek takiego wypadku aż 1:2 miliardów.

 

Grzegorz Zieliński